poniedziałek, 15 lutego 2016

ÓSMY KOLOR TĘCZY - Martyna Senator



Próbowaliście wyobrazić sobie kiedyś, jak wygląda dzień z życia osoby niewidomej? Myślę, że na nic tu nasza wyobraźnia… Aby chociaż odrobinę uzmysłowić sobie, jak ciężko żyć bez najważniejszego zmysłu, najlepiej byłoby z samego rana przewiązać oczy czarną opaską i zdjąć ją dopiero wieczorem. Gwarantuję, że odkrylibyście, że proste czynności stają się nagle wyzwaniami nie do pokonania.  
Pamiętam, że jeszcze podczas studiów przeprowadziłam pewien eksperyment. Zawiązałam oczy i próbowałam wykonać kilka prostych czynności: przygotowanie kanapki, ubranie misia, wybranie numeru telefonu do mamy, przejście z salonu do sypialni ze szklanką wody w ręku, wzięcie prysznica, znalezienie pilniczka w kosmetyczce, itd. Muszę przyznać, że nie było łatwo.
Podczas swojego eksperymentu odkryłam jedynie, jak wiele barier i przeszkód stoi na drodze osób niewidomych oraz jak bardzo trzeba wtedy polegać na innych zmysłach: słuchu, węchu, dotyku. Nie uświadomiłam sobie jednak, że dużo większe bariery drzemią w psychice osób niewidomych, która nieustannie blokowana strachem przed nieznanym niejednokrotnie nakazuje im egzystencję w zamknięciu. Dopiero po lekturze książki Martyny Senator „Ósmy kolor tęczy” zdałam sobie sprawę, że czasami dużo większa ciemność tkwi w duszy człowieka skazanego na niepełnosprawność.


Doskonale pamiętam ten dzień. Słońce zaszło o poranku, a mrok bez zapowiedzi wdarł się do mojego świata, zasypując go lawiną ciemności. Światła pogasły, a gwiazdy zlały się ze smolistym tłem. Kolory pośpiesznie spakowały walizki i odeszły. Pozostała tylko czerń.

W ten sposób osiemnastoletnia Lilka, bohaterka książki „Ósmy kolor tęczy”, opisuje dzień, który nieodwracalnie zmienił jej życie. Od wypadku, w którym straciłam nie tylko wzrok, ale przede wszystkim ukochaną mamę, minęło już pięć lat. Dziewczyna próbuje, co prawda, żyć normalnie. Wspierana przez kochającą rodzinę (ojca, babcię, siostrę) oraz zakochanego w poezji przyjaciela Mikołaja stara się, jak może, żyć samodzielnie, o ile ta samodzielność ogranicza swój rewir do jej własnego domu.

Dość szybko zrozumiałam, że prawdziwa ciemność trwa wiecznie. Dopada cię i zostaje z tobą na zawsze, niezależnie od tego, czy tego chcesz, czy nie. Nie zdołasz przed nią uciec. Nie oddalisz się od niej nawet na milimetr. Wchłania cię niczym czarna dziura, a ty możesz się jej poddać albo spróbować ją oswoić i nauczyć się z nią żyć. Koniec końców ja wybrałam to drugie.

Pewnego dnia na drodze Lilki staje Tomek, któremu niestety nie udaje się zrobić dobrego pierwszego wrażenia. Po wymianie kilku zdań, dziewczyna nie chce mieć z nim więcej do czynienia, jednak los wybiera inaczej i Tomek staje się jej korepetytorem z fizyki. Czy wspólna nauka pozwoli przełamać lody? Czy mimo trudnych początków ta dwójka będzie miała szansę na przyjaźń lub nawet miłość? Czy Tomkowi uda się uświadomić Lilce, że jej życie nadal może błyszczeć całą paletą barw? Musicie koniecznie przeczytać :) Chociaż pewnie w dalszej części recenzji troszkę Wam podpowiem :D


Martyna Senator stworzyła perfekcyjny portret psychologiczny osoby niewidomej, a dokładnie niewidomej nastolatki. Bardzo umiejętnie przemyciła do fabuły jej problemy, troski, obawy, drobne radości i ogromne tęsknoty. Fantastycznie zobrazowała sposób postrzegania przez nią świata: Nie patrzę na ogień, tylko wygrzewam się w jego cieple. Nie upajam się widokiem kwiatów, tylko rozkoszuję ich zapachem. Nie sycę oczu wypiekami babci, tylko delektuję się ich smakiem.
P
okazała również jak powoli dziewczyna zaczyna odkrywać, że mimo swojej niepełnosprawności może więcej niż przypuszczała:  (…) czuję się tak, jakbym dostała od życia zupełnie nową kartkę papieru. Jest czarna, ale tym razem nie boję się po niej rysować. Codziennie odkrywam kolory, o których nawet nie śniłam, i nadaję kształt temu, co niewyobrażalne.

Lektura książki „Ósmy kolor tęczy” to cudowne doznanie. Dzięki plastycznemu i obrazowemu językowi, książkę czyta się lekko i płynnie, a jednocześnie przeżywa się niemal każde zapisane w niej słowo. Podczas wędrówki przez kolejne rozdziały towarzyszą nam skrajne emocje, a po zamknięciu książki jeszcze długo przeżywamy jej treść i rozmyślamy o problemach osób niewidomych. Dzięki temu powieść Martyny Senator nie jest typową młodzieżową poczytajką, ale naprawdę wartością lekturą, która niesie za sobą wiele uniwersalnych mądrości dla czytelnika w każdym wieku. 



Za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu VIDEOGRAF.


O AUTORCE


ZAPRASZAM RÓWNIEŻ NA PROFIL AUTORKI:
https://www.facebook.com/Martyna-Senator-964406130293655

5 komentarzy:

  1. Widziałam w zapowiedziach, chętnie przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię tematy związane z niepełnosprawnością, dają siłę i nadzieję innym.. Warto...

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię tematy związane z niepełnosprawnością, dają siłę i nadzieję innym.. Warto...

    OdpowiedzUsuń