Próbowaliście wyobrazić sobie kiedyś, jak wygląda dzień z
życia osoby niewidomej? Myślę, że na nic tu nasza wyobraźnia… Aby chociaż
odrobinę uzmysłowić sobie, jak ciężko żyć bez najważniejszego zmysłu, najlepiej
byłoby z samego rana przewiązać oczy czarną opaską i zdjąć ją dopiero
wieczorem. Gwarantuję, że odkrylibyście, że proste czynności stają się nagle
wyzwaniami nie do pokonania.
Pamiętam, że jeszcze podczas studiów przeprowadziłam pewien eksperyment. Zawiązałam
oczy i próbowałam wykonać kilka prostych czynności: przygotowanie kanapki, ubranie
misia, wybranie numeru telefonu do mamy, przejście z salonu do sypialni ze
szklanką wody w ręku, wzięcie prysznica, znalezienie pilniczka w kosmetyczce,
itd. Muszę przyznać, że nie było łatwo.
Podczas swojego eksperymentu odkryłam jedynie, jak wiele barier i przeszkód
stoi na drodze osób niewidomych oraz jak bardzo trzeba wtedy polegać na innych
zmysłach: słuchu, węchu, dotyku. Nie uświadomiłam sobie jednak, że dużo większe
bariery drzemią w psychice osób niewidomych, która nieustannie blokowana
strachem przed nieznanym niejednokrotnie nakazuje im egzystencję w zamknięciu.
Dopiero po lekturze książki Martyny Senator „Ósmy kolor tęczy” zdałam sobie
sprawę, że czasami dużo większa ciemność tkwi w duszy człowieka skazanego na
niepełnosprawność.
Doskonale
pamiętam ten dzień. Słońce zaszło o poranku, a mrok bez zapowiedzi wdarł się do
mojego świata, zasypując go lawiną ciemności. Światła pogasły, a gwiazdy zlały
się ze smolistym tłem. Kolory pośpiesznie spakowały walizki i odeszły.
Pozostała tylko czerń.
W ten sposób osiemnastoletnia Lilka, bohaterka książki
„Ósmy kolor tęczy”, opisuje dzień, który nieodwracalnie zmienił jej życie. Od
wypadku, w którym straciłam nie tylko wzrok, ale przede wszystkim ukochaną
mamę, minęło już pięć lat. Dziewczyna próbuje, co prawda, żyć normalnie.
Wspierana przez kochającą rodzinę (ojca, babcię, siostrę) oraz zakochanego w
poezji przyjaciela Mikołaja stara się, jak może, żyć samodzielnie, o ile ta
samodzielność ogranicza swój rewir do jej własnego domu.
Dość
szybko zrozumiałam, że prawdziwa ciemność trwa wiecznie. Dopada cię
i zostaje z tobą na zawsze, niezależnie od tego, czy tego chcesz, czy
nie. Nie zdołasz przed nią uciec. Nie oddalisz się od niej nawet na milimetr.
Wchłania cię niczym czarna dziura, a ty możesz się jej poddać albo
spróbować ją oswoić i nauczyć się z nią żyć. Koniec końców ja
wybrałam to drugie.
Pewnego dnia na drodze Lilki staje Tomek, któremu niestety nie udaje się zrobić
dobrego pierwszego wrażenia. Po wymianie kilku zdań, dziewczyna nie chce mieć z
nim więcej do czynienia, jednak los wybiera inaczej i Tomek staje się jej
korepetytorem z fizyki. Czy wspólna nauka pozwoli przełamać lody? Czy mimo
trudnych początków ta dwójka będzie miała szansę na przyjaźń lub nawet miłość?
Czy Tomkowi uda się uświadomić Lilce, że jej życie nadal może błyszczeć całą
paletą barw? Musicie koniecznie przeczytać :) Chociaż pewnie w dalszej części recenzji
troszkę Wam podpowiem :D
Martyna Senator stworzyła perfekcyjny portret
psychologiczny osoby niewidomej, a dokładnie niewidomej nastolatki. Bardzo
umiejętnie przemyciła do fabuły jej problemy, troski, obawy, drobne radości i
ogromne tęsknoty. Fantastycznie zobrazowała sposób postrzegania przez nią
świata: Nie patrzę na ogień, tylko wygrzewam się w jego cieple. Nie upajam się widokiem kwiatów, tylko rozkoszuję ich zapachem. Nie sycę oczu wypiekami babci, tylko delektuję się ich smakiem.
Pokazała również jak powoli dziewczyna zaczyna odkrywać, że mimo swojej niepełnosprawności może więcej niż przypuszczała: (…) czuję się tak, jakbym dostała od życia zupełnie nową kartkę papieru. Jest czarna, ale tym razem nie boję się po niej rysować. Codziennie odkrywam kolory, o których nawet nie śniłam, i nadaję kształt temu, co niewyobrażalne.
Pokazała również jak powoli dziewczyna zaczyna odkrywać, że mimo swojej niepełnosprawności może więcej niż przypuszczała: (…) czuję się tak, jakbym dostała od życia zupełnie nową kartkę papieru. Jest czarna, ale tym razem nie boję się po niej rysować. Codziennie odkrywam kolory, o których nawet nie śniłam, i nadaję kształt temu, co niewyobrażalne.
Lektura książki „Ósmy kolor tęczy” to cudowne
doznanie. Dzięki plastycznemu i obrazowemu językowi, książkę czyta się lekko i
płynnie, a jednocześnie przeżywa się niemal każde zapisane w niej słowo.
Podczas wędrówki przez kolejne rozdziały towarzyszą nam skrajne emocje, a po
zamknięciu książki jeszcze długo przeżywamy jej treść i rozmyślamy o problemach
osób niewidomych. Dzięki temu powieść Martyny Senator nie jest typową
młodzieżową poczytajką, ale naprawdę wartością lekturą, która niesie za sobą
wiele uniwersalnych mądrości dla czytelnika w każdym wieku.
Za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu VIDEOGRAF.
O AUTORCE
ZAPRASZAM RÓWNIEŻ NA PROFIL AUTORKI:
https://www.facebook.com/Martyna-Senator-964406130293655
https://www.facebook.com/Martyna-Senator-964406130293655
Z chęcią przeczytam :D
OdpowiedzUsuńWidziałam w zapowiedziach, chętnie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńLubię tematy związane z niepełnosprawnością, dają siłę i nadzieję innym.. Warto...
OdpowiedzUsuńLubię tematy związane z niepełnosprawnością, dają siłę i nadzieję innym.. Warto...
OdpowiedzUsuń