niedziela, 18 października 2015

KOCHAJĄC PANA DANIELSA - Brittainy C. Cherry


Dziewiętnastoletnia Ashlyn nieudolnie próbuje poskładać swoje życie po śmierci Gabby - siostry bliźniaczki i najlepszej przyjaciółki w jednym. Chcąc zacząć wszystko od nowa, wyprowadza się z domu matki i przenosi z Chicago do Wisconsin, do ojca, który przez wiele lat nie interesował się za bardzo córkami i zdążył już założyć nową rodzinę. Dziewczyna stara się jakoś zaadaptować w nowym domu i zbudować pozytywne relacje z jego mieszkańcami.
Podczas podróży do Wisconsin przypadkowo poznaje
 Daniela Danielsa, który niemal natychmiast oczarowuje ją swoimi hipnotyzującym spojrzeniem, inteligencją i doskonałą znajomością Szekspira. Tyle wystarcza, aby dziewczyna bez zastanowienia przyjęła zaproszenie na koncert chłopaka. Nie wie, że on również doświadczył wielu rodzinnych tragedii (zabójstwo matki, śmierć ojca, aresztowanie brata). Po kilku spotkaniach i rozmowach dwójka samotnych, zagubionych we własnych wspomnieniach, cierpieniu i żałobie ludzi, odkrywa, że może się wzajemnie uratować. Zbliżają ich wspólne pasje: zamiłowanie do literatury i muzyki. Szybko rodzi się między nimi uczucie, dające nadzieję na lepsze jutro. Równie szybko odkrywają, że nie mogą być razem - on jest nauczycielem, ona jego uczennicą.

Nie był tym przystojniakiem, który swoim lirycznym wokalem kilka dni temu obudził moją duszę. Nie był człowiekiem, który mnie rozśmieszał i pozwolił się wypłakać. Nie był tym, kto przypominał mi, że nadal żyję, kiedy jego usta triumfalnie odnalazły moje.
Nie, nie był już Danielem.
Teraz był panem Danielsem.

Wątek zakazanej miłości między nauczycielem a uczennicą jest dość modny i pojawił się już wielu książkach. Kompletnie mi to nie przeszkadzało. Podczas lektury ani razu nie poczułam, że czytam kolejny raz to samo i mam przed oczami powielony schemat. Historia opowiedziana w tej książce porywa niemal natychmiast. Tak mocno wiąże nas z bohaterami, że nie jesteśmy w stanie porzucić ich choćby na chwilę. Cierpimy razem z nimi, śmiejemy się z nimi i z całego serca życzmy im wszystkiego, co najlepsze.

Jesteś powodem, dla którego warto wierzyć w jutro. Jesteś głosem, który płoszy cienie. Jesteś miłością, dzięki której oddycham.

To zaskakujące, jak doskonale przemyślana jest ta pozycja. Autorka dopracowała do perfekcji nie tylko sylwetki głównych bohaterów, ale również postacie drugoplanowe. Mamy tutaj rodziców, którzy mimo ogromnej miłości do swoich dzieci, popełniają błędy wychowawcze. Mamy nastolatków, próbujących poznać samych siebie i ukrywających przed bliskimi swoją orientację seksualną. Mamy człowieka uzależnionego, którego własny brat wpakował za kratki. Mamy Gabby - zmarłą siostrę Ashlyn, którą poznajemy z opowieści bohaterki. Gabby wiedząc, że nie wygra z białaczką, zostawia po sobie często zabawne, innym razem wyciskające łzy z oczy listy. 
Gwarantuje, że wszystkie historie splatające się w tej książce sprawią, że bicie Waszego serca będzie zdecydowanie za szybkie lub niebezpiecznie zwolni. Dostarczą Wam prawdziwych i niezapomnianych emocji, ogromnych wzruszeń, a także skłonią do pewnych przemyśleń.

Jeszcze tak na zakończenie muszę napisać, że słowo "miłość" w tej książce powinno być pisane wielkimi literami. Tak wiele tu uczuć, często bolesnych, ale jakże prawdziwych. Kochają rodzice, kochają dzieci, kochają przyjaciele, kocha rodzeństwo, kocha dziewczyna i kocha "chłopczyznopak". Wszyscy gotowi są poświęcić wiele dla bliskich, ale niestety, jak to w prawdziwym życiu, nie zawsze jesteśmy w stanie kogoś uratować lub ochronić przed złem. Kto kogo uratuje, a komu się nie uda? Dowiecie się, gdy przeczytacie powieść "Kochając pana Danielsa".



 

 

 
 

 

1 komentarz: